Fito~my




Kasia-Beata i Krzysiek.
To my. Prawie wszyscy, bo kot, a dokładniej kotka wielu imion i wielu twarzy. Tak więc jest nas wiele, także dlatego, że różnorodność, potrzeba zmian, poznawania, a w związku z tym także ryzykowania, tkwi w naszej oddzielnej i wspólnej naturze. Zmieniamy się więc zgodnie z biologicznym nakazem i zgodnie z mentalnym imperatywem błądzenia, szukania i porzucania dla innych błądzeń. Bywa też, niekiedy, że podczas sprzeczki porzucamy siebie nawzajem; zagniewani, rozczarowani, rozgoryczeni. Oboje jesteśmy drażliwi, nieco neurasteniczni, w niektórych obszarach przeczuleni. Nie jest więc lekko, a w każdym razie nie jest nudno, monotonnie, zwyczajnie i poprawnie.

Nawykliśmy rozplatać słowa i emocje, przyzwyczailiśmy się przebywać częściej we Wczoraj i w Jutro, aniżeli w Dzisiaj i dlatego czas teraźniejszy pozostawiamy często odłogiem, aby kiedyś, w przyszłości, załatać w nim dziury i posprzątać, poukładać porozrzucane chwile, jak wskazówki na stosach zaniedbanych minut i godzin.

Nie jest więc lekko, a w każdym razie nudno nie jest...
Od kilku lat wspólnie prowadzimy teatr dla dzieci (Bajto.pl). Najpierw w Polsce, w Szczecinie, a teraz staramy się go aktywować na terenie Niemiec. Ja, Kasia, jestem po szkole plastycznej i po kilku semestrach z filozofii i polonistyki. Publikowałam wiersze, pracowałam jako freelancerka, a także jako dziennikarka. Uczestniczyłam też z Krzysztofem w warsztatach teatralnych, które prowadził w Krajowym Towarzystwie Autyzmu w Szczecinie.

Krzysztof próbował szczęścia na studiach germanistycznych i zaliczył szkolę dramy Assitej kształcącą opiekunów dzieci niepełnosprawnych. Także pisał i publikował, zdobywał nagrody i wyróżnienia w konkursach literackich, prowadził chyba ze trzy kabarety, jest członkiem ZAiKS, zajmuje się grafiką, od 5 lat prowadzi portal humorystyczny.

Oboje zajmujemy się fotografią, oboje gotujemy, sprzątamy kuwetę, dyskutujemy o Czarnych Dziurach i obcych kulturach.
Nie czcimy bogów, nie spożywamy mięs (ja jestem od dwóch lat weganką, ale z ponad dwudziestoletnim ‘stażem wegetariańskim’, Krzysztof z 6-miesięcznym).
Dociekając warunków zachowania równowagi w sobie i poza nami, poszukując proporcji i zakresu możliwej harmonii jaka musi, albo może być, naszym wspólnym z Przyrodą udziałem, koncentrujemy się od pewnego czasu na tych jej miejscach, w których wejść możemy w bezpośredni kontakt ze światem roślin, a ściślej ziół,  oddziałujących na nasze samopoczucie oraz zdrowie w sposób bezpośredni.
Stąd też na naszym FITOblogu znajdziecie teksty o ziołach, fitokosmetykach, wegepotrawach, ale i autorskie zdjęcia owadów i roślin.

Nie zawsze jest nam dobrze i wygodnie ze sobą, ale takie obszary rodzinnej wspólnoty, które zbyt łatwo ulegają fluktuacji uczuć i rodzą poczucie niepewności, neutralizowane są poprzez zagłębienie się, jak w grocie, w którejś z naszych pasji tematycznych: fito-wegańsko-metafizycznej. Tamtędy jest nam zawsze po wspólnej drodze. A to znaczy, a w każdym razie tak to interpretujemy, że miłość snuje się wciąż z nami pomiędzy snami i ziołami, albo, że my podążamy za nią, a gdy ukazuje się nam na powrót zza zakrętu zielnika, lub spoza metafizycznie przyrządzonego wspólnie brokuła, jesteśmy zdumieni i zachwyceni jej bliskością i wciąż młodą twarzą.
Bo Ona jest zdrowa, w dużej części ziołowa.

No, już nie paplamy — wchodźcie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz